*****
w pasmanterii są słowa
szyje z głowy
suknie w alfabet
i grochy
nosi ją sąsiadka
pierwszej zwrotki
z wersami w
morelowe botki
szykowna
w kobiecość
włosy spięte w kok
i czarna torebka
w zdania zdobiona
z prozą w twardej
okładce coś pisuje
dziś z facetem siedzi
dotyka jej ciała
poezją je masuje
spisana na pożegnanie
zostawia pióro
i gacie na poety
tapczanie
niedziela, 31 lipca 2011
piątek, 29 lipca 2011
choroba (29.07.2011)
*****
nieprzewinieniem
tytułowana
ulana z losu i spraw
nieludzkich
zmanierowana
ciałem sypkim
i udręką
dla nastroju
dysproporcja
ból nieustępliwy
zgaga z przesytu
całej reszty
krzyczeć powinien
płakać rzewnie
kochać się w bieli
pomnika niepowrotnych
się nie zmorzył
w hart przybrał
mówi: słońce tak pięknie
na rosie grywało
bez antypatii czy
zatwardzenia w gościach
jakby to niemożność
łóżkiem była
a pani tu wierci się
kurczliwie jak z owsikiem
stała się jakaś ludzka
niepodobna
słaniała się zasługą,
potem już na nogach
koślawa starucha
chodząca po ludziach
nieprzewinieniem
tytułowana
ulana z losu i spraw
nieludzkich
zmanierowana
ciałem sypkim
i udręką
dla nastroju
dysproporcja
ból nieustępliwy
zgaga z przesytu
całej reszty
krzyczeć powinien
płakać rzewnie
kochać się w bieli
pomnika niepowrotnych
się nie zmorzył
w hart przybrał
mówi: słońce tak pięknie
na rosie grywało
bez antypatii czy
zatwardzenia w gościach
jakby to niemożność
łóżkiem była
a pani tu wierci się
kurczliwie jak z owsikiem
stała się jakaś ludzka
niepodobna
słaniała się zasługą,
potem już na nogach
koślawa starucha
chodząca po ludziach
czwartek, 28 lipca 2011
NIEtolerancja (28.07.2011)
*****
dźwigam się na ozorach
sąsiadek, okrutnej
młodzieży z bloków
tyje w spojrzenia
sam będąc wątły w pasie
odziewam się w skinny
kremowe - dobre na mnie
czując się jak ciasto
które chcą zjeść, zwrócić
do cukierni swoich
dylematów
opatulony w szarość
'kobiecego' swetra
spuszczam w kieszeń
każdą nieuprzejmość
upchana, obsrana
homofobią i
prostactwem
gniotą mnie trochę
trampki, niosą
w podróż miejską
mijam boisko, na nim głów
sklep - zamknięte
na szali pomówień
i pięści naobiecywanych
przyprawiam życie
kolejną szafą
kolejną irytacją
dla nich
dźwigam się na ozorach
sąsiadek, okrutnej
młodzieży z bloków
tyje w spojrzenia
sam będąc wątły w pasie
odziewam się w skinny
kremowe - dobre na mnie
czując się jak ciasto
które chcą zjeść, zwrócić
do cukierni swoich
dylematów
opatulony w szarość
'kobiecego' swetra
spuszczam w kieszeń
każdą nieuprzejmość
upchana, obsrana
homofobią i
prostactwem
gniotą mnie trochę
trampki, niosą
w podróż miejską
mijam boisko, na nim głów
sklep - zamknięte
na szali pomówień
i pięści naobiecywanych
przyprawiam życie
kolejną szafą
kolejną irytacją
dla nich
poeta (28.07.2011)
*****
poprosiła mnie raz kobieta
o słowa, lecz sama nie tylko
słowem prosiła
ja nieugięty, dbały w swym fachu
odmówiłem
dokuczanie nie ustępowało,
rosło przewrotnie w siłę
sfrustrowany odrzekłem:
droga pani takie sytuacje
są nader dokuczliwe
głośno zanosiła się
od śmiechu, kobieta
w płaszczu bordo
na ręku z bursztynem
ja niewzruszony zacząłem
grzebać w szafie
dusząc się
wypuszczanym z jej
ust dymem
nalegała na pisanie
tu i teraz
nie znając przyzwyczajeń
poety, nie znając
stylu ani liter
niestety moje narzekanie
profesja jak
listonosz czy lekarz
zdała się na nic
przecież w pościeli
wylądowałem z nią
rano z akapitem
poprosiła mnie raz kobieta
o słowa, lecz sama nie tylko
słowem prosiła
ja nieugięty, dbały w swym fachu
odmówiłem
dokuczanie nie ustępowało,
rosło przewrotnie w siłę
sfrustrowany odrzekłem:
droga pani takie sytuacje
są nader dokuczliwe
głośno zanosiła się
od śmiechu, kobieta
w płaszczu bordo
na ręku z bursztynem
ja niewzruszony zacząłem
grzebać w szafie
dusząc się
wypuszczanym z jej
ust dymem
nalegała na pisanie
tu i teraz
nie znając przyzwyczajeń
poety, nie znając
stylu ani liter
niestety moje narzekanie
profesja jak
listonosz czy lekarz
zdała się na nic
przecież w pościeli
wylądowałem z nią
rano z akapitem
środa, 27 lipca 2011
z jedenastego piętra (28.07.2011)
*****
z jedenastego piętra
upuszczam obiektywizm
głowy zrośnięte widzę
jakby rozum dzielili
dziwni jacyś
kobiety obdojone
miłostkami i rozlewem
byle jakich pochlebstw
oni świat cały urobili
zdobywając szyje
brzuch, dziurę
oprychy z mieszkań
ojcowej krwawicy
z zamysłem
uprzedmiotowienia
spuszczeniem pary
poza kiblem
i wariant bez wymiany
być figlarzem
czy łgarzem
parę splotów z użyciem
‘tęsknie’, ‘kocham’
domieszanych do
niecności nieudolnej
a i tak łapią się pizdy
dla kurażu na językach
przywileju owulacyjnego
zrozpaczone
narzeczone własnej
głupocie
a przyszły stary
nieporadny
z troską w słowie
się zarzeka na
matkę, ojca
oskubanych już w PRL-u
z jedenastego piętra
upuszczam obiektywizm
głowy zrośnięte widzę
jakby rozum dzielili
dziwni jacyś
kobiety obdojone
miłostkami i rozlewem
byle jakich pochlebstw
oni świat cały urobili
zdobywając szyje
brzuch, dziurę
oprychy z mieszkań
ojcowej krwawicy
z zamysłem
uprzedmiotowienia
spuszczeniem pary
poza kiblem
i wariant bez wymiany
być figlarzem
czy łgarzem
parę splotów z użyciem
‘tęsknie’, ‘kocham’
domieszanych do
niecności nieudolnej
a i tak łapią się pizdy
dla kurażu na językach
przywileju owulacyjnego
zrozpaczone
narzeczone własnej
głupocie
a przyszły stary
nieporadny
z troską w słowie
się zarzeka na
matkę, ojca
oskubanych już w PRL-u
kostucha (25.07.2011)
*****
szura kruchymi kulasami
wlokąc ostrze na ramieniu
wystające ze spiżowego drąga
smukła sylwetka
w czerni żałobnej
wijącej się
po mizernej gębie
oraz cherlawym korpusie
ma kościste łapy
chrupkie palce
i garbem porasta
w kielni dzierży listę
ze starowinkami
ladacznica w zmierzch
i posługę odziana
krąży, mija ludzi
mizdrząc się
lisim uśmieszkiem
bez zapowiedzi
posłuchu choćby
rozplata się nad
betami straceńca
urasta nad cielskiem
spoglądając nieckliwie
wali o podłogę
trzonkiem uciskanym
przeciągając po szyi
ósmego z listy
pokrótce rozpływa się
w czerni powstałej
zostając ostatnim
jego czekaniem
szura kruchymi kulasami
wlokąc ostrze na ramieniu
wystające ze spiżowego drąga
smukła sylwetka
w czerni żałobnej
wijącej się
po mizernej gębie
oraz cherlawym korpusie
ma kościste łapy
chrupkie palce
i garbem porasta
w kielni dzierży listę
ze starowinkami
ladacznica w zmierzch
i posługę odziana
krąży, mija ludzi
mizdrząc się
lisim uśmieszkiem
bez zapowiedzi
posłuchu choćby
rozplata się nad
betami straceńca
urasta nad cielskiem
spoglądając nieckliwie
wali o podłogę
trzonkiem uciskanym
przeciągając po szyi
ósmego z listy
pokrótce rozpływa się
w czerni powstałej
zostając ostatnim
jego czekaniem
Bóg (22.07.2011)
*****
Bóg jest po mojej stronie
głosi wyznawca wiary na ‘ch’
wzniosły jak Synaj
i jak Jordan rozciągły
żyj z dekalogiem
i nie z kiełbasą w Piątek
gnieć dłoń do dłoni
w marmurze z jałmużny
plotąc słowa znane
oraz wyczekuj
Go lub jej
ktoś pierwszy
Cię uprzedzi
wyznawca na ‘i’ zgrzytał
i rozprawiał: to nasz jest Bóg
bez wizerunku i twarzy
pacierze do murów
najlepiej bez wody i
strawy, dalej tam
skąd prorok uciekał
każdy pacyfistą, a
małżonki opatulone
wyczekują ‘miłości’
na ciele
między pokojem
a brataniem
z innowiercami
trzeci wyznawca na ‘j’
wyśmiewał przedmówców
mówi: mój Bóg jest prawdziwy
nikt równy naszym
dźwigaj tak Pięcioksiąg
od dziecka krew
między nogi
potem trzy żony
w sobotę zaoszczędzamy
na prądzie i wygodzie
a talerz wklęsły
może to z kłótni
zakazu z nosem
nie wiedzieli idioci,
czerwieniąc się i frustrując
że jedyny Bóg to ch-i-j
nic co czują
Bóg jest po mojej stronie
głosi wyznawca wiary na ‘ch’
wzniosły jak Synaj
i jak Jordan rozciągły
żyj z dekalogiem
i nie z kiełbasą w Piątek
gnieć dłoń do dłoni
w marmurze z jałmużny
plotąc słowa znane
oraz wyczekuj
Go lub jej
ktoś pierwszy
Cię uprzedzi
wyznawca na ‘i’ zgrzytał
i rozprawiał: to nasz jest Bóg
bez wizerunku i twarzy
pacierze do murów
najlepiej bez wody i
strawy, dalej tam
skąd prorok uciekał
każdy pacyfistą, a
małżonki opatulone
wyczekują ‘miłości’
na ciele
między pokojem
a brataniem
z innowiercami
trzeci wyznawca na ‘j’
wyśmiewał przedmówców
mówi: mój Bóg jest prawdziwy
nikt równy naszym
dźwigaj tak Pięcioksiąg
od dziecka krew
między nogi
potem trzy żony
w sobotę zaoszczędzamy
na prądzie i wygodzie
a talerz wklęsły
może to z kłótni
zakazu z nosem
nie wiedzieli idioci,
czerwieniąc się i frustrując
że jedyny Bóg to ch-i-j
nic co czują
nadzieja kobiety (21.07.2011)
*****
tyle nie rozumu w was
gapiów z ulicy, zwykłych
naciągaczy i słów bez pokrycia
dłoni - za przyzwoleniem
na twarzach popłoch
uda lepkie i twardy chuj
terkot na znudzenie
na skraju niechluj w bieli
upokarza znów
dwa wydechy między
zauroczeniem, a …
mężem, domem, psem ?
euforycznie
lub na wyczekiwanie
pi pi pi
to ankieter
tyle nie rozumu w was
gapiów z ulicy, zwykłych
naciągaczy i słów bez pokrycia
dłoni - za przyzwoleniem
na twarzach popłoch
uda lepkie i twardy chuj
terkot na znudzenie
na skraju niechluj w bieli
upokarza znów
dwa wydechy między
zauroczeniem, a …
mężem, domem, psem ?
euforycznie
lub na wyczekiwanie
pi pi pi
to ankieter
Subskrybuj:
Posty (Atom)