*****
jej cera jest ryżowa
oczy jak pilśń nieżywe
nie odnoszą się już troskliwie
policzki skamieniałe
bez choćby skry czerwieni
fiolet maści stopy
i twarz rozdartą w dłoniach
zmizerniałe palce
dźwigają przepych cyrkonii
jest panną z resztek satyny
kolekcji jesień-zima
bez koturnów od Chanel
kapelusza pióropusza
umarła znacznie wcześniej
bez kiru na fotografii
i gerberów na szyi krzyża
żalu na szali z plamą na koszuli
biała pościel i biała kawa
idealny poranek domatorki
a południami kadzili ludzie
o rozwodach i wzwodach
na podłodze kamienie z serca
jej nie, ogromny rósł i rósł
słońce już nie świtało
a niebo zblakło jak reszta nocy