środa, 27 lipca 2011

(nie)dzielny (18.10.2008)

*****

niespodziewany chłód
rozbija się o ściany
ciasnego pokoju
zrywając z łóżka
kolejny sen

sporny początek dnia
zabiera z podłogi
cień ospałych powiek

kruche nogi
lepiące się do siebie
zaczerwienione oczy
ginące na twarzy
i załamane ręce
miedzy rozstrojem żołądka
a mnóstwem bałaganu

cała ta gehenna
mieszka w mojej głowie
nadmuchanej ciężkim powietrzem
i wysadzonej procentami

we wszechobecnej ciszy
zza okna zagłusza
gwar metropolis

umorusane goryczą szkła
i blade sztućce od kwasoty
rozpadają się po stole
zrywając z obrusa całą biel

resztki alkoholu
mienią się w butelkach,
a papierosy wiszą
na popielniczkach.
gapiąc się na rozdeptaną
garstkę chipsów

wytrącone z mojej głowy
harmider i zamęt
zaglądają do kieliszków
i nabrzmiałych ścian

ciasny oddech
między luźnymi spojrzeniami
które wyszły nad ranem

zarwany widok
i kolejność porażek
powielają się co weekend
balansując z zakazem



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz