*****
przeludnione aleje
udekorowane kamienicami
dolega tu popołudniowy skwar
odróżnia wystawy i poci czoła
beztroskich turystów
żebraków i artystów
wzdłuż tureckich restauracji
i stoisk z karykaturami
rysują się zwiewne kapelusze
topią gałki kręconych lodów
i pękają ciężkie portfele ojców
studenci rozdają ulotki
utalentowani męczą struny
lub dmuchają w puzon
widzowie idąc odchrząkną
lub zostawiają aplauz i grosze
jedni stoją się gapią
drudzy pędzą jak spóźnieni
a wiercą i zrzędzą klienci KFC
zakochanym połyskują oczy
usprawniają kontur ust
dzieci wiercą się w kolejkach
po gofry ze śmietaną i fast foody
nie braknie frekwencji singli :
obsceniczne kobiety
i faceci zachłyśnięci hedonizmem
są tu też sprzedawcy obrazów Monroe
dwóch grajków, tancerz samouk
oraz namolny dziad
kolekcjoner niskich nominałów
aranżujemy swoje Monte Casino
od lazurowych fal po przedmieście
niejeden sztukmistrz repertuaru
właściciel własnej gawędy
czwartek, 26 września 2013
sobota, 21 września 2013
słońce [wersja druga] (20.09.2013)
****
4:20
zwleka
bezkresna bulwa
na hebanowym niebie
ulana jak mleko
cienkimi cirrostratusami
ciągnącymi się wzdłuż
miast i jezior
6:35
uwalniają się z łona
licytują po niebiosach
z niebotyczną krzepą
rozkładają się na obłokach
na blokach i bulwarach
12:45
marszczy czoło
klnie spocony listonosz
mizerny jak słomka w soku
nagabywany przez
niesławnego Heliosa
14:45
że niby ktoś tam mówił
czy wiedział z TV – istne wesele
pff !
a wciąż kolejka za H2O
i w autobusach (w)odór
bez ulitowania
i w popołudnie kolejne
20:30
ławki i balkony kwitną
w sąsiadki 60+
- słyszałaś Jadźka kto urodził?
brylują się ich zgniłe twarze
lepią palce
ale w sweterki i apaszki
już odziane zdechlaki
20:45
gnije jak cytrus
mieniąc się w odcieniach
purpury
niknie na błękitnych zboczach
ustępując miejsca
dziurawemu najemcy
który choć z dumy
urósł niedbale
i tak przepadnie
- o świcie
4:20
zwleka
bezkresna bulwa
na hebanowym niebie
ulana jak mleko
cienkimi cirrostratusami
ciągnącymi się wzdłuż
miast i jezior
6:35
uwalniają się z łona
licytują po niebiosach
z niebotyczną krzepą
rozkładają się na obłokach
na blokach i bulwarach
12:45
marszczy czoło
klnie spocony listonosz
mizerny jak słomka w soku
nagabywany przez
niesławnego Heliosa
14:45
że niby ktoś tam mówił
czy wiedział z TV – istne wesele
pff !
a wciąż kolejka za H2O
i w autobusach (w)odór
bez ulitowania
i w popołudnie kolejne
20:30
ławki i balkony kwitną
w sąsiadki 60+
- słyszałaś Jadźka kto urodził?
brylują się ich zgniłe twarze
lepią palce
ale w sweterki i apaszki
już odziane zdechlaki
20:45
gnije jak cytrus
mieniąc się w odcieniach
purpury
niknie na błękitnych zboczach
ustępując miejsca
dziurawemu najemcy
który choć z dumy
urósł niedbale
i tak przepadnie
- o świcie
piątek, 20 września 2013
przyjaciółka [wersja druga] (18.09.2013)
*****
jedna leży na łóżku okrakiem
całkiem naga i kusząca
mruży oczy chytrze
pali papierosa po stosunku
i uśmiecha się
pływając w pocie oraz winie
druga wynajmuje pokój
w mojej głowie
zostaje zawsze po godzinach
gdy zapada cisza
zasiada naprzeciw mnie
i rozmawiamy do czwartej
ta pierwsza wpada rankami
budzą mnie jej zimne nogi
i niecierpliwe usta
puszcza Barrego White’a
akompaniując pojękiwaniem
odwiedziła mnie przyjaciółka
w płaszczu miała szlugi i wódkę
mówiliśmy o szkodliwości
mężczyzn
frezji i poezji współczesnej
i niosły na barkach swą
konsekwencje
mijając się
bez zasady substytutu
jak pory roku u Vivaldiego
słynne te moje audiencje
lądowałem w łóżku z Monroe
plotłem strofy
z rodzimą noblistką
a o ósmej pije z
Lemem i Coppierfieldem
całkiem naga i kusząca
mruży oczy chytrze
pali papierosa po stosunku
i uśmiecha się
pływając w pocie oraz winie
druga wynajmuje pokój
w mojej głowie
zostaje zawsze po godzinach
gdy zapada cisza
zasiada naprzeciw mnie
i rozmawiamy do czwartej
ta pierwsza wpada rankami
budzą mnie jej zimne nogi
i niecierpliwe usta
puszcza Barrego White’a
akompaniując pojękiwaniem
odwiedziła mnie przyjaciółka
w płaszczu miała szlugi i wódkę
mówiliśmy o szkodliwości
mężczyzn
frezji i poezji współczesnej
i niosły na barkach swą
konsekwencje
mijając się
bez zasady substytutu
jak pory roku u Vivaldiego
słynne te moje audiencje
lądowałem w łóżku z Monroe
plotłem strofy
z rodzimą noblistką
a o ósmej pije z
Lemem i Coppierfieldem
Subskrybuj:
Posty (Atom)